Intelektualny bełkot i kłamstwa totalnej opozycji

Zacznę od jednego przykładu. Ostatnio Paweł Rabiej publicznie stwierdził mniej więcej tak: jestem zwolennikiem małżeństw homoseksulanych, bo jest to rozwiązanie bardzo konserwatywne. Tego typu gaworzenie dowodzi, że człowiek, który piastuje stanowisko wiceprezydenta stolicy Polski - nie ma zielonego pojęcia, czym w sensie ideowym jest konserwatyzm i plecie co mu ślina na język przyniesie, bez poczucia odpowiedzialności za swoje słowa. Prawda jest taka, że rozwiązaniem konserwatywnym w sprawach małżeństwa, jest wyłącznie związek między mężczyzną i kobietą. Oczywiście mam na myśli konserwatyzm amerykański, nie tak zdemoralizowany jak w tej kwestii jest już konserwatyzm europejski, np. brytyjski. Natomiast pseudo małżeństwa homoseksualne są rozwiązaniem, które na całym świecie i w Polsce, promuje współczesna globalna lewica. Konserwatyzm nie zdemoralizowany panie Rabiej oznacza wierność zasadom życia danym człowiekowi od Boga w 10 Przykazaniach Mojżesza i w zgodzie z prawem naturalnym. Bezbożna polityka dzisiejszych środowisk lewicowych te tradycyjne wartości chrześcijańskie przedstawia jako rzekomo nietolerancyjne i z życia dzisiejszych ludzi usiłuje je wyrugować, stawiając znak równości między nimi, a swoimi breweriami.

 

I tutaj kłamią, gdyż tolerancja jest wtedy, gdy nikt nie jest prawnie represjonowany także za swój homoseksualizm. Wszyscy wiemy, że lobby LGBT w Polsce takiemu prześladowaniu nie podlega i cieszy się więc tolerancją. Oni doskonale to wiedzą, ale dalej kłamliwie domagają się tolerancji, bo im chodzi nie o tolerancję, ale o prawną akceptację, a to jest już zupełnie co innego. Prawną akceptacją ma być zaś zrównanie w prawie małżeństwa mężczyzny z kobietą i tzw. małżeństwa jednopłciowego. Drogą pośrednią do uzyskania tej deprawacji, jest domaganie się postawienia w prawie znaku równości między uprawnieniami małżeństwa a tzw. związkiem partnerskim. Za nic na świecie nie wolno na to się godzić. Kto chce prawnych przywilei należnych małżeństwu, niech je zawrze, a nie będziemy ich cedować na tzw. związki partnerskie. Skoro w Polsce panuje prawna tolerancja wobec środowisk LGBT, to nie powinniśmy też pozwalać na organizowanie przez nich tzw. parad równości, z dwóch powodów. Nie organizują takich wydarzeń ludzie tradycyjnie heteroseksualni, ponieważ sprawy intymne są sprawami prywatnymi i nie obnosi się z nimi publicznie. Po drugie sama nazwa "parada równości" fałszywie sugeruje, iż rzekomo nie ma dla nich tolerancji, więc się jej domagają.

Reasumując, użyję argumentu fundamentalnego. Wielki konserwatywny Prezydent USA, śp. Ronald Reagan mówił: róbmy tylko to, co jest moralnie słuszne, a nigdy nie popełnimy błędu. Tymczasem my w całej polemice z lobby LGBT nie podnosimy tego argumentu. Ja go przynajmniej nie słyszę w żadnej dyspucie telewizyjnej. Przyjmujemy milcząco, że z tego dyskursu wyeliminowana jest moralność. Ja się z tym nie godzę i proszę: deprawatorom LGBT przeciwstawiajmy się jednym hasłem: wasze propozycje są niemoralne i w życiu naszej olbrzymiej większości są one nie do przyjęcia. W prawie regulującym życie Chrześcijan nie może być miejsca na prawne legalizowanie rozwiązań niemoralnych. Koniec kropka, bez wdawania się w formalno-prawne zawiłości pozbawione czynnika moralnego. W nich bowiem podobnie jak na Zachodzie, na oczach telewidzów całej Polski też się jest często trudno poruszać, na czym amoralni LGBT-owcy tylko korzystają, zagospodarowując zwątpienie w szeregach ludzi niezdecydowanych.

Katowice, 20 marzec 2019 Andrzej Rozpłochowski