Bojówkarz Frasyniuk na "wojnie" z Polską

Frasyniuk na ostatnim proteście w "obronie" sądów wołał: "Mamy wojnę. My albo oni. Je..ć pisiora" - takie żałosne byle co pozostało z przywódcy regionu wrocławskiego NSZZ "Solidarność" przed stanem wojennym oraz z szefa tamtejszego podziemia po 13 grudnia 1981r. Wołał także: "namawiam państwa do cytowania Frasyniuka, do cytowania więźniów stanu wojennego".

Jeżeli tak, to ludziom młodym wyjaśniam, że więźniami stanu wojennego była także pewna ilość działaczy komunistycznych z obalonej w roku 1980 rządzącej ekipy Edwarda Gierka, a w internowaniu pomiędzy ludźmi "Solidarności" celowo zamykano również pospolitych kryminalistów. Kogo z nich bardziej Frasyniuk dzisiaj przypomina, każdy niech sobie sam odpowie. Ten człowiek swoim obecnym postępowaniem hańbi i kompromituje imię i wspaniałe dziedzictwo związku, pod którego sztandarami zaczął własną karierę. Jest to szczególnie istotne w obliczu zbliżającego się 40-lecia ruchu, który zadziwiał cały świat, a Polakom najpierw nadzieję na wolność przywrócił i do odzyskania wolności doprowadził. Nikczemne postępowanie Frasyniuka największe zamieszanie czyni wśród młodego i średniego pokolenia, które czasów PRL nie zna i nie pamięta. Zatem ocenia ono tamtą historię także na podstawie tego, co ma do powiedzenia dzisiaj w życiu publicznym Polski jeden z liderów walki z komuną w PRL. A skoro postępuje on tak, jak postępuje, nie traktują Frasyniuka jako autorytetu, lecz jak zwyczajnego oprycha, przy którym taki Zandberg, Biedroń lub nawet Czarzasty zdaje się być miłym kulturalnym politykiem.

Drodzy Polacy; ja też należę do czołowych twórców "Solidarności", a w dziele jej powstania mam dokonania dużo poważniejsze od roli Władysława Frasyniuka. Byłem również więźniem stanu wojennego przez prawie 3 lata, ale - dzisiejszą działalność publiczną Frasyniuka zdecydowanie potępiam! Jeżeli Frasyniuk, jak i inni uważa, że jest na wojnie z legalnie i demokratycznie wybranymi władzami Polski, które jak umieją, tak Polsce i Polakom służą, to uważam, że należy on do wewnętrznych wrogów Polski służących naszym wrogom zewnętrznym, którzy ich kariery zbudowali i nadal je wspierają, finansują i zadaniują. Jednocześnie wyrażam opinię, że taka szkodliwa działalność nie może być wiecznie bezkarna, bo oni Polskę i nasze życie krok po kroku anarchizują i dewastują, aż nas w którymś momencie po prostu zniszczą. To znaczy, że wytworzą taką masę krytyczną zła, że trudno będzie z tego wyjść i się pozbierać. Dlatego nie wolno do tego dopuścić. Zdradziecka i niszcząca Polskę działalność Frasyniuka, Schetyny, Czarzastego, czy Biedronia i ich politycznych formacji musi być wreszcie ścigana z urzędu i uznawana za nielegalną. Mamy już do czynienia z niszczeniem praworządności i działaniem przeciwko państwu polskiemu części środowiska sędziowskiego, które wspierane jest i dyrygowane z zagranicy. Czyni to "nadzwyczajna kasta sędziowska", czyli żywcem przeniesiona z PRL szczególna formacja komunistyczna, której zadaniem nigdy nie było służenie sprawiedliwości, ale wspieranie rodzimej dyktatury na usługach sowieckiej Moskwy. Apeluję - jeżeli chcemy żyć jako wolny naród w wolnej Rzeczypospolitej, trzeba skończyć z pobłażliwym i żartobliwym traktowaniem tego śmiertelnego problemu, który zresztą dotyczy nie tylko Polaków. Toczy się globalna i niestety, nie wszędzie już tylko zimna wojna między patriotami, a współczesnymi internacjonalistami, czyli globalistami. Wojna ta oparta jest na kłamstwie i szerzy się ją metodą faktów dokonanych w życiu politycznym, gospodarczym, religijnym, kulturalnym i społecznym. Oni nigdy nie odpuszczą, toczą totalną wojnę, a co na to my? Gdzie jest nasza równorzędna im wola walki o trwanie naszego świata nie tylko w sferze słów, ale nade wszystko w sferze czynów?

Katowice, 7 grudzień 2019 Andrzej Rozpłochowski